Najchłodniejsza z wysp japońskich, położona na północy, z klimatem podobnym do Szkocji zwie się Hokkaido.
To właśnie tu niemalże wiek temu Masataka Taketsuru po zakończonym kontrakcie w destylarni Yamazaki, należącej obecnie do koncernu Suntory, postanowił otworzyć swoją destylarnię. Z pewnością pamiętacie frazę z filmu Sofi Coppoli „ Między słowami”, wypowiedzianą przez Billa Murraya: "For relaxing times, make it Suntory time".
Zauroczony whisky szkocką, chciał tworzyć ją właśnie w tym stylu. Wyspa posiada nie tylko zbliżony do Szkocji klimat, zajmuje podobną powierzchnię i jest zamieszkiwana przez podobną liczbę mieszkańców.
Na wyspie znajduje się destylarnia Yoichi, położona w małej rybackiej wiosce o tej samej nazwie, otoczona z trzech stron górami, z czwartej odkryta na morze. Hokkaido to jedyna wyspa posiadająca pokłady torfu, chociaż jego większość wciąż sprowadza się ze Szkocji.
Początki destylarni to zaledwie jeden alembik, używany zarówno jako wash jak i spirit still. Obecnie pracuje tam 6 kotłów destylacyjnych, opalanych bezpośrednio węglem.
Ponieważ w życiu najważniejsze są marzenia, kolejnym z nich po wizycie w Hakushu i Yamazaki była podróż na północną wyspę.
Z lotniska Chitose w Sapporo bezpośrednim autobusem udałem się w trwającą ok. godziny podróż do centrum miasta. Większość hoteli jest idealnie, bezpośrednio skomunikowana z lotniskiem, sam przejazd nie jest wcale drogi, koszt biletu to 1000 jenów, niewiele ponad 30 zł.
Zatrzymałem się w samym centrum, w hotelu Grand, skąd w ciągu kilkunastu minut można dotrzeć do dworca autobusowego. Sapporo ze względu na ostry, wietrzny klimat ma mocno rozbudowaną infrastrukturę pasaży podziemnych, wypełnionych sklepami, restauracjami, zatem nawet przy nieprzyjaznej aurze można dotrzeć do celu bez otwierania parasola.
Na szczęście kolejny dzień przyniósł kompletnie inną pogodę, a w promieniach słońca jakże miło było pokonać dystans , krocząc przez urokliwy park pełen kwitnących wiśni.
Znalezienie odpowiedniego stanowiska, z którego ekspresowy autobus wyrusza do Yoichi przez miejscowość Otaru nie jest łatwe, ale uprzejmość Japończyków i chęć niesienia pomocy obcokrajowcom z pewnością pomaga w stresie.
Podróż autobusem na południowy zachód z Sapporo trwa ok. 1,5 godziny, do pokonania mamy dystans 60 km, a końcowy odcinek to bajeczny krajobraz, pełen gór i zatok wypełnionych zimną ale turkusową wodą. Inną alternatywą jest przejazd pociągiem Hakodate JR Line z Sapporo do miejscowości Otaru, potem lokalnym autobusem do celu. Koszt obydwu opcji nie przekracza 50 zł.
Przystanek końcowy znajduje się nieopodal destylarni, widać ją gołym okiem, nie sposób nie trafić.
Największym zaskoczeniem zaraz po opuszczeniu autobusu, dla przypomnienia piszę o miasteczku Yoichi, położonym nad morzem japońskim na wyspie Hokkaido, jest szkocka muzyka sącząca się z miejskich głośników, trochę to dziwaczne.
Wejście do destylarni i zwiedzanie jest darmowe, a jak coś jest za darmo to nikt się do tego nie przykłada. Panie z obsługi wesołe, uśmiechnięte, mówiące świetnie, ale tylko po japońsku, co dla kogoś pragnącego dowiedzieć się czegoś więcej jest sporym utrudnieniem. Można też zwiedzać samodzielnie, zatrzymując się przy tzw . Check Point, gdzie odnajdziemy podstawowe informacje, napisane po angielsku. Za darmo można też na koniec wizyty zostać poczęstowanym samplem Super Nikka blend i Nikka Taketsuru NAS, oraz winem jabłkowym. Panowie zza baru sprawdzają dokładnie czy ktoś nie podchodzi drugi raz po to samo, wreszcie za darmo nie można tłumów rozpieszczać. Najważniejszą informacją wyniesioną z destylarni jest to, że kształt alembików wzorowany był na destylarni Longmorn, gdzie Taketsuru stawiał pierwsze kroki ucząc się branży whisky od kwietnia do lipca 1919 roku.
Destylarnia korzysta także ze specyficznych, wykonanych z japońskiej odmiany dębu beczek, zwanego Mizunara, który z jednej strony, ze względu na brak tylozy w jego strukturze, ma skłonności do przeciekania, z drugiej jednak "infekuje" spoczywający w nim destylat unikalnymi aromatami drzewa sandałowego, przypominającymi zapach kadzidła. Ma też bardziej zdecydowane, charakterystyczne nuty kokosa.
Nieopodal pomieszczenia z alembikami znajduje się coś na wzór muzeum, a w nim dom założyciela, w którym mieszkał wraz z żoną poznaną w Szkocji - Ritą, wewnątrz wszystko wygląda dokładnie tak, jak za ich życia.
Rita Taketsuru (Rita Cowan), odeszła zdecydowanie za wcześnie, w 1961 roku, chorując zarówno na gruźlicę jak i na niedomaganie wątroby.
Destylarnia jest pięknie położona, jednak to co dostępne dla zwiedzających jak i obsługa mocno rozczarowuje. Pewnie rozumiejąc język japoński moje odczucia byłyby odmienne, jednak świat whisky od lat stał się zjawiskiem globalnym, a trudno wymagać od tysięcy podróżujących obcokrajowców, zauroczonych tym trunkiem, aby mówili w tym jakże trudnym języku.
Mimo niewielkich przeszkód, wizytę w Yoichi na Hokkaido gorąco polecam, spektakularne krajobrazy, daleka historia na wyciągnięcie ręki oraz niesamowita przygoda zdają się przyćmiewać niedogodności związane z utrudnioną komunikacją. Wreszcie to whisky powinna do nas przemawiać i oddziaływać na nasze emocje.
Szkocja jest bliska, łatwo dostępna i pewnie nie robi już na nas takiego wrażenia, jednak zobaczyć Japonię i jej destylarnie to coś niezwykłego, do czego gorąco namawiam.
Destylarnia wydała swój pierwszy Single Malt 12 yo w 1984 roku, kiedy Japonia wpadła w szpony pierwszego boom’u na whisky, pod nazwą Hokkaido.
Położona jest na tej samej szerokości geograficznej co Toronto i Władywostok.
Oczywiście docierając tak daleko, niemalże na koniec świata, warto na Hokkaido spędzić więcej czasu. Ta druga co do wielkości wyspa japońska pełna jest zapierających dech w piersiach widoków, pustkowia i bezdroży, zamieszkiwana przez zaledwie 5 % populacji, wliczając w to autochtonicznych mieszkańców Ainu. Na pierwszy plan , obojętnie w którym miejscu znajdziemy się, wysuwają się owoce morza, pochodzące z zimnych, bogatych w plankton wód, będące dumą wyspy. Jak dobrze komponują się z miejscową whisky wie tylko ten, kto tego doświadczył.
Jednak miejscem, które zapiera dech w piersiach i pozostaje na długo w pamięci jest tzw. Blue Pond, w miejscowości Biel. To sztuczny zbiornik, powstały w trakcie budowy tamy w 1988 roku, która miała chronić rzekę Bieigawa przed osuwającymi się zwałami błota. Błękitny staw ma niespotykany, intensywnie turkusowy kolor, co jest przypisywane dużej zawartości wodorotlenku glinu. Dotarcie do celu nie jest proste, zajmuje przynajmniej 2,5 h w jedną stronę, należy zatem poświęcić na tę wycieczkę cały dzień, jednak jak zwykło się mówić: cel uświęca środki. Kilka dni na wyspie pomogły nacieszyć zmysły i zresetować natłok myśli, zatem przyszedł czas na powrót na główną wyspę Honsiu i odkrywanie kolejnych destylarni, wszakże o tym w kolejnej relacji.

Podziel się